Można napisać, że w systemie realizacji obowiązków wynikających z art. 30a ustawy Karta Nauczyciela, czyli systemie przeprowadzania analizy wydatków ponoszonych na wynagrodzenia nauczycieli (dalej: Analiza) istnieją i trwają co najmniej trzy fenomenalnie szpetne zjawiska. A „szpetność” owa nie jest obiektywna, lecz zależy „od punktu widzenia” i chodzić tu będzie o te właśnie zawężenia, gdy „perspektywa widzenia” do „punktu” li tylko się sprowadza. Pisząc prościej – dzielę się tu dalej dociekaniami, dotyczącymi tego, jak od września będzie realizowany ów art. 30a? I już chyba wszystko wiem i wiem, że aplikacja wspomagania przeprowadzania Analizy po pewnej aktualizacji będzie dalej spełniać związane z nią oczekiwania.
(1) Od ponad dziesięciu lat jest ta Analiza niezwykłym narzędziem, które regularnie dowodzi jak upadłym i złym jest system wynagradzania nauczycieli (to nie jest narzędzie płonnych dywagacji, lecz obliczalnych konkretów). Ile lat jeszcze trzeba tego samego tym narzędziem dowodzić? Pani Zalewska (ta już nigdy chyba nie pojmie nie tylko zapisów Konstytucji, prawa wspólnotowego i nawet zapisów „swego” prawa oświatowego – fenomenalne jest to, że nas „tam” reprezentuje) po prostu z pominięciem procedur legislacyjnych chciała się tego narzędzia pozbyć, czyli pozbyć dowodów na upadłość systemu wynagradzania nauczycieli. Pan Piontkowski – trudno tu coś napisać mocno niedobrego, ale i dobrego też nie da się zbyt dużo; jego postawę można scharakteryzować słowami: trwało sobie to kiepskie wynagradzanie nauczycieli, to i niech sobie trwa. A Pan Czarnek – o, ten to zna Konstytucję, jest inteligentny i zły i wszystkich traktuje jako głupszych od siebie – on wie, że mechanizm analizy jest przydatny i potrzebny, a upadłość systemu wynagradzania nauczycieli da się wykorzystać (i tu jest wrednie skuteczny) do osiągania bieżących i wkrótce już wyborczych celów politycznych, więc upadłość ma trwać. „Jak się w upadłości do kogoś rękę pomocną wyciągnie, to ją gotów potem całować” – jak mawiał (choć w innych kontekstach) Cycero. Czy Pan Czarnek czytuje dzieła tego Autora – kłaniam?
(2) A teraz fenomen ciekawszy. Od ponad dziesięciu lat jest Analiza przeprowadzana na podstawie idei „zbiorowego uśrednionego nauczyciela” – czyli bytu, który nie istnieje; prawo oświatowe nie definiuje „uśrednionego nauczyciela”, a „średnie wynagrodzenie”, które jest zdefiniowane w art. 30 ust. 3 Karty Nauczyciela, dotyczy „nauczyciela” – liczba pojedyncza – a nie nauczycieli; „Średnie wynagrodzenie nauczycieli stanowi dla:” – tu musi być liczba mnoga, bo się odnosi do czterech (od września trzech) definiowanych punktów redakcyjnych tego przepisu; ale już czynniki wyrażone w [%] w każdym punkcie dotyczą „nauczyciela”. A w art. 30a: „W terminie do dnia 20 stycznia każdego roku organ prowadzący szkołę będący jednostką samorządu terytorialnego przeprowadza analizę poniesionych w poprzednim roku kalendarzowym wydatków na wynagrodzenia nauczycieli w odniesieniu do wysokości średnich wynagrodzeń, o których mowa w art. 30 ust. 3, oraz średniorocznej struktury zatrudnienia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego” – należy to czytać w kontekście przywołanego właśnie art. 30 ust. 3; czyli Analizy należy dokonywać względem każdego nauczyciela, a nie względem grupy awansu zawodowego; ust. 2 i 3 art. 30a stoją (od ponad dziesięciu lat) nie tyle w sprzeczności z ust. 1 art. 30a w rozumieniu art. 30 ust. 3 (są jakby z innej parafii i nikomu to nie przeszkadza od dziesięciu lat?), co przenoszą analizę z poziomu nauczyciela na Analizę na poziom „grupy awansu zawodowego” („średnioroczna struktura zatrudnienia” zamienia się w „średnioroczną liczbę etatów”); jednak najnowsza ustawa o zmianie ustawy KN to zmienia w brzmieniu: <<w art. 30a: a) w ust. 1, 2 i 4 wyrazy „na poszczególnych stopniach awansu zawodowego” zastępuje się wyrazami „początkujących, mianowanych i dyplomowanych”, b) w ust. 3 skreśla się wyrazy „na poszczególnych stopniach awansu zawodowego”, c) w ust. 7: – w pkt 1 skreśla się wyrazy „na poszczególnych stopniach awansu zawodowego”, – w części wspólnej skreśla się wyraz „kolejnych”>>. Czy zauważy to jednak rozporządzeniodawca – twierdzę, że go na to nie stać i w konsekwencji, to nie ust. 2 i 3 art. 30a dalej będzie problemem w znaczeniu zgodności z art. 30a ust. 1 w rozumieniu art. 30 ust. 3, lecz to właśnie nowe rozporządzenie będzie wręcz w namacalnej sprzeczności z całym art. 30a (zalążkiem z góry wpisanej w prawo sprzeczności będzie mimo wskazanej zmiany pozostawienie pojęć „średnioroczna struktura zatrudnienia” i „średnioroczna liczba etatów”); to analizę za okres od września do grudnia 2022 będzie się dalej czynić – no, jak „ciekawość”? A może już jednak w sposób, w jaki powinna być czyniona od dziesięciu lat? I się będzie raportować wreszcie „osiąganie średniego wynagrodzenia” względem każdego nauczyciela? – aplikacja wspomagania Analizy od początku istnienia tak właśnie działa – nigdy nie było wiadomo, kiedy będzie może trzeba czynić w końcu rzecz dobrze? Nie, to nie jest możliwe, żeby teraz to było zmienione i to z dość prozaicznego powodu – niektórzy mogą wtedy ogarnąć, że przez ponad dziesięć lat byli robieni w „bambuko” i mocno się wkurzą. W przypadku władztwa pani Zalewskiej mogło tak się zdarzyć; w przypadku władztwa pana Czarnka – nie.
(3) A teraz fenomen najciekawszy. Od ponad dziesięciu lat Analiza jest przeprowadzana w sposób mocno niesprawiedliwy dla wielu nauczycieli, ale równie mocno korzystny dla chyba rządzących (i „tamtych” i „tych”), którym z racji owej korzystności to nigdy nie zależało na poprawieniu tego art. 30a (z wyjątkiem czasu przewodnictwa skromnego rozumku minister Zalewskiej, która do dziś tego nie rozumie — ot „ciekawość” - słabizna intelektualna — ale jakże zgrabnie wysławiana — była w stanie narobić wiele szkód i za to także można być nagrodzonym) i nie będzie dalej zależało — a dowodem na to będzie kształt nowego rozporządzenia; a może jednak — zaryzykuję myśl zbyt śmiałą — tym razem rozporządzenie będzie rewolucyjnie inne? Nie, nie będzie – i bynajmniej nie z powodu słabizny intelektualnej, lecz trwać będzie na miarę „intelektualnych kolosów” i ich pokracznych celów.
(4) Każdy, kto pojmuje, choćby troszeczkę, zapisy Konstytucji, wyroki TK (nie mylić z tk) i wreszcie obłędność obecnego systemu wynagradzania nauczycieli – pojmuje doskonale, że art. 30a może zniknąć tylko wraz z zanikiem KN. Chodzi jednak o to, że granice pojmowania u tych, u których jednak pojmowania się oczekuje, zauważalnie notorycznie coraz dalej i dłużej błądzą po ugorach i bezdrożach pojmowania – chyba skutkiem jakiejś ruskiej broni meta-biologicznej – i fascynujące jest nawet i to, że już większości łatwiej zawierzyć w taką właśnie na przykład spiskową teorię dziejów, niż chcieć zrozumieć zwykle dość proste i racjonalne zasady i motywy ludzkich aktywności.
(5) A teraz będzie jeszcze ciekawiej i bardzo konkretnie. Użyte tu niżej liczby mają mieć jedynie charakter poglądowy dla wyrażenia pewnej istotnej „komfortowej” idei.
Niech na terenie funkcjonowania pewnej jednostki samorządu terytorialnego będzie dziesięciu nauczycieli i niech wszyscy należą do tej samej grupy awansu zawodowego. Niech średnie wynagrodzenie wynosi 6000,00 zł. A teraz przypadek brzegowy (warunki brzegowe zawsze czynią daną rzecz klarowną) – na dziewięciu z tych nauczycieli w każdym z dwunastu miesięcy poniesiono wydatki na wynagrodzenia równe 4800,00 zł. Dalej wystarczy już tylko odnosić się do jednego miesiąca. Jeden z nauczycieli (ten dziesiąty) otrzymał wynagrodzenie także 4800,00; ale w wydatkach poniesionych na jego wynagrodzenie uwzględniono pewne kwoty (wynikające z określonego stanu tego nauczyciela – nie jest tu istotne z jakiego, wiadomo tylko, że należy je w wydatkach uwzględnić), czyli w przypadku tego nauczyciela wydatki poniesione na wynagrodzenie osiągnęły wartość 16800,00 zł. Czyli suma średnich wynagrodzeń (czyli tu równoważnych wydatkom, jakie powinny być poniesione) wynosi – w tym miesiącu, bo wystarczy w tym tłumaczeniu myśleć kategorią tylko jednego miesiąca – 60000,00 zł, a suma wydatków faktycznie poniesionych okazuje się tu być równa także 60000,00 zł. Czyli „różnica” tu będzie równa zeru (Czytelnik tego tekstu, to jest ten, który wie, o jaką „różnicę” tu chodzi), czyli „jednorazowe dodatki uzupełniające” nie zaistnieją (a poprawnie to zaistnieją jako równe zeru) – choć dziewięciu nauczycieli zostało tym sposobem pozbawionych 1200,00 zł każdy. Jednak – „politycznie” rzecz ujmując – na terenie funkcjonowania tej jednostki samorządu terytorialnego „osiągnięto średnie wynagrodzenia”; czyli w „eter” poszło, że każdy z tych dziewięciu zarabia 6000,00 zł (czyli „średnie”), choć każdy z nich się nadziwić nie może (od ponad dziesięciu lat), gdzie są te pieniądze. Czyż to nie jest fenomenalne?
Znacznie ciekawiej będzie, gdy wobec tego dziesiątego, w tym tu przykładzie, wydatki będą równe na przykład 16000,00 zł – otrzyma ów wtedy (tu dalej z perspektywy jednego miesiąca) dodatkowo jeszcze w wyniku analizy ponad 216,00 zł, a wszyscy pozostali po około 65,00 zł; do średniej zabrakło im miesięcznie 1200,00 zł – otrzymają „na otarcie łez” po 65,00 zł; lepiej chyba w takim przypadku nic nie dostać, niż dostać te 65,00 zł, zwłaszcza jeżeli się miało świadomość, że się może dostanie 1200,00 zł (a przykład dotyczył perspektywy tylko jednego miesiąca).
(6) Działa tu jeszcze jedno równie fenomenalne zjawisko. Zrobiono wiele i robi się wiele skromnymi rozumkami różnych bezrefleksyjnych komentatorów z każdej strony (strasznie zwykle narzekających na ten art. 30a, jako na wręcz źródło klęski wynagradzania nauczycieli), żeby nauczyciele raczej myśleli o skromnych „czternastkach”, a nie o faktycznym „wyrównaniu” do „średniego wynagrodzenia”, które im zapewnia art. 30 ust. 3 ich ustawy, a art. 30a wzmacnia i ustanawia mechanizm tego zapewnienia, a po ostatniej zmianie KN staje się to bardziej oczywiste. Mentalnie to już się chyba tego nie odmieni. A zakorzenione już przekonanie o innym pojmowaniu zwłaszcza tego art. 30 w ust. 3 („średnie wynagrodzenie”) – no zmienić, to się także nie da.
(7) Nie wspomnę już, że w zgodności z art. 30a to się nie dokonuje analizy wynagrodzeń nauczycieli, lecz analizy wydatków na wynagrodzenia – znam mnóstwo ludzi, dla których (i to też swoisty fenomen) to jest to samo. To by i nawet mogło być to samo, ale z racji ustanowień w rozporządzeniu wykonawczym do art. 30a postanowiono inaczej. Rozporządzeniodawca w każdym roku (od ponad dziesięciu lat) tak rzecz rozporządza, jakby w art. 30 ust. 3 było napisane „Średni wydatek poniesiony na wynagrodzenie nauczycieli stanowi dla: […] […]% – kwoty bazowej, określanej dla nauczycieli corocznie w ustawie budżetowej”. Czy w tym roku wreszcie zauważy, że tak nie jest? Oby lepiej tego odkrycia nie dokonał! – I to jest następny fenomen – wszystkim powinno zależeć, żeby dalej było źle, nawet jeśli wszyscy pojmą, że jest źle – bo co wtedy zrobić z analizami za lata minione…?
(8) A nauczyciele? A to jest zjawisko ponad-fenomenalne – a Oni, wydaje się, ani tego nie rozumieją, ani rozumieć nie chcą. Znam paru nauczycieli, dla których nie tylko art. 30a jest kompletnie obcy, ale i w ogóle nawet KN jest równie obcym bytem, jak każda inna ustawa i twierdzą, że z innymi nauczycielami jest tak samo – to raczej chyba jednak źle już tylko o mnie świadczy, bo nie umiem sobie tego fenomenu wytłumaczyć, choć pojmuję, że normalny człowiek nie musi rozumieć art. 30a – i nie powinien ulegać pokusie i pragnieniu czytania takich rzeczy, które to czytanie nie jest objawem zdrowia, lecz jakiejś choroby, choć nazwy takiej jednostki chorobowej to nie znam.
Krzysztof Sługocki, 26.08.2022 |