Jestem cały czas pod wrażeniem konferencji prasowej z 23 sierpnia. Podziwiam — i z końcem tego tekstu wyjdzie samo na to, co podziwiam. Pan minister raczył powiedzieć 23 sierpnia coś w rodzaju, że „podwyżki” wynagrodzeń nauczycieli w tym roku zrównoważą poziom inflacji. Nie jest trudną rzeczą policzyć (ze siedem minut aż trzeba na to liczenie), że z perspektywy końca roku faktyczna podwyżka wynagrodzeń nauczycieli będzie równa:
dla nauczycieli stażystów (początkujących): 9,9%;
dla nauczycieli kontraktowych (początkujących): 5,8%
dla nauczycieli mianowanych: 2,9%
dla nauczycieli dyplomowanych: 2,9%
Konferencja z 23 sierpnia (https://www.youtube.com/watch?v=qDrWYa7FmXE).
Jeżeli inflacja się zatrzyma do końca roku na poziomie z sierpnia 15,6%, to dla faktycznego jej „zrównoważenia” podwyżka wynagrodzeń z perspektywy końca roku powinna być równa około 13,7%.
Jeżeli inflacja od września zacznie maleć w tempie podobnym do tego, jak do sierpnia rosła, to dla faktycznego jej „zrównoważenia” podwyżka wynagrodzeń z perspektywy końca roku powinna być równa około 12,9%.
Jeżeli inflacja będzie rosła od września w tempie podobnym do tego, jak rosła do sierpnia, to dla faktycznego jej „zrównoważenia” podwyżka wynagrodzeń z perspektywy końca roku powinna być równa około 14,7%.
No i już widać jak na dłoni skąd się wzięła propozycja „9% w roku 2023”. Tyle tylko, że ta propozycja będzie o rok spóźniona, a czyniący propozycję to chyba zakładają, że mało kto to dostrzeże i zrozumie. Za kogo oni się mają?
Jeszcze gorzej to będzie chyba wyglądać z perspektywy innych grup zawodowych sfery budżetowej.
Chcę być bardzo powściągliwy wobec słów, postaw i zachowań pana ministra od edukacji – no, nie da się. To napiszę wyjątkowo niepowściągliwie. On sobie z tego sprawy nie zdaje – to po co to gada? No właśnie, bo sobie sprawy z tego nie zdaje, co gada, to gada – i na co, ciekawość tu retoryczna, taki człowiek, pełniący funkcję ministra od edukacji, zasługuje? On sobie z tego sprawę doskonale zdaje – to po co to gada? No właśnie, bo sobie z tego sprawę doskonale zdaje, to gada – i na co gorszego niż w pierwszym przypadku, ciekawość retoryczna, w takim przypadku taki człowiek, pełniący funkcję ministra od edukacji, zasługuje?
Nie wiem, co zrobią nauczyciele. Cokolwiek jednak zrobią i to, jakie będą tego konsekwencje lub ich brak, to winnym zawsze będzie ten, kto rządzi, a głupim gadaniem, to tylko przybliża i powiększa obszar klęski, którą tym gadaniem – to co, uważa, że wygasza, zmniejsza, odczarowuje? To już lepsza do opanowania była ta pani minister ze swoim skromniejszym rozumkiem.
Czasy i okoliczności są, jak zawsze, durne i okrutne (zmienia się tylko intensywność doznań). I aż do znudzenia trzeba powtarzać i powtarzać, że dziś od wczoraj różni się tylko tym, kto komu i jaką narzuca „obowiązującą” narrację dziś. I szokująco już otwarcie trzeba powtarzać to, co jest coraz bardziej oczywistym, a więc i mniej nieprawdopodobnym i mniej dowcipnym — chodzi o ów wyjątkowy w swej naturalnej prostocie i godny zapamiętania na te czasy, cytat z 2016 roku: „Głupie władze nie informują głupiego społeczeństwa o swoich głupich zamiarach albo tak informują, jakbyśmy byli niedorozwinięci”. (Marcin Król, „Spacerownik po demokracji. Szatański sojusz mas z idiotami”, 13.08.2016, Gazeta Wyborcza, Magazyn Świąteczny); a ten Marcin Król, to kto to – a to mój i Twój, Nasz Mr MGNP (Mega Giant without a Nobel Prize and no one knows why) – Mr MGNP wśród Autorytetów pojmowania tego świata… tyle tylko, że świat autorytetów jest w dramatycznym zaniku, a powstałą pustkę wypełnia smutny świat ideowych smutnych magików (hit) z plemienia „inanis et excors creatures inter fatuos”. Czyli rzecz jak zwykle będzie wymagała jeszcze więcej dystansu, pokory i oczywiście dobrego usposobienia dla równoważenia coraz powszechniej i głośniej wygłaszanych nowych „mądrości” uzasadniających trwanie już jawnie i otwarcie dostrzegalnych nowych głupot wyjątkowo już szpetnych i to już od zarania samych zamiarów.
Krzysztof Sługocki |