Podobnie do lat poprzednich otrzymuję ciągle dość dużo różnych pytań. Jednym z częstszych pytań są pytania dotyczące struktury zatrudnienia, średniorocznej struktury zatrudnienia, średniorocznej liczby etatów oraz relacji pomiędzy tymi „wynalazkami”. Pozwolę sobie zacytować tekst z pewnej otrzymanej wiadomości, dotyczący właśnie problematyki liczenia struktury zatrudnienia – pytanie zostało zadane w konsekwencji kontroli RIO. W zdecydowanej większości przypadków kontroli dokonywanych obecnie w Polsce nie dyskutuje się już opisanego poniżej problemu.
"[...] Mamy problem. Problem dotyczy ustalania średniorocznej struktury zatrudnienia. […] Obecnie jestem w trakcie kontroli. Pani Inspektor zarzuciła, że jest błędem liczenie struktury zatrudnienia według metody <<dni 30>>, powołując się na Kodeks Pracy art. 297 oraz Rozporządzenie MPiPS - Dz.U. nr 62 poz., 289 z 1996 roku. Bardzo proszę o wskazanie przepisu, w którym się mówi o wyliczaniu średniorocznej struktury zatrudnienia metodą <<dni 30>> [...]"
W cytowanym tekście wskazuje się:
1. Kodeks Pracy art. 297: „Minister Pracy i Polityki Socjalnej określi w drodze rozporządzenia:
1) sposób ustalania wynagrodzenia:
a) przysługującego w okresie niewykonywania pracy,
b) stanowiącego podstawę ustalania wysokości kar pieniężnych, potrąceń, odszkodowań, odpraw pośmiertnych lub innych należności przewidzianych w Kodeksie pracy;
2) sposób ustalania wysokości dodatków wyrównawczych do wynagrodzenia.
2. Rozporządzenie MPiPS: Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej w sprawie sposobu ustalania wynagrodzenia w okresie niewykonywania pracy oraz wynagrodzenia stanowiącego podstawę obliczania odszkodowań, odpraw, dodatków wyrównawczych do wynagrodzenia oraz innych należności przewidzianych w Kodeksie pracy
Przykładowa odpowiedź (podobne odpowiedzi piszę/kopiuję od siedmiu lat):
"[...]
Pozwolę sobie odpowiedzieć w tej dość krótkiej formie, punktując jedynie węzłowe zagadnienia – formie nacechowanej jednocześnie pożądaną w tym przypadku lekką ironią i równie pożądanym ulotnym sarkazmem. Mam nadzieję, że poniższe treści będą po Państwa stronie przydatne. Dokonam tu streszczenia możliwej szerszej odpowiedzi. Nie wszystkie punkty mają charakter merytoryczny – ale taka jest tu natura rzeczy; proszę mi wybaczyć tę odrobinę sympatycznego sarkazmu i klarownej ironii kierowanych chyba głównie w stronę sympatycznych kontrolujących (jeśli coś takiego w tym tekście da się tu zauważyć). [...].
1) jedynym przepisem prawa dotyczącym liczenia (choć MEN owo nazywa „ustalaniem”) struktury zatrudnienia nauczyciela – podkreślam „jedynym” – jest rozporządzenie w sprawie sposobu opracowywania sprawozdania z wysokości średnich wynagrodzeń nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego w szkołach prowadzonych przez jednostki samorządu terytorialnego (Dz. U. Nr 6 poz. 35 z 2010 r.);
2) wskazane rozporządzenie definiuje liczenie struktury zatrudnienia w sposób wysoce niejednoznaczny i nacechowany dużym stopniem uznaniowości; streszczając: w rozporządzeniu wskazuje się na konieczność liczenia średniorocznej struktury zatrudnienia definiowanej jako średniej arytmetycznej; stąd wniosek, że aby móc policzyć średnią arytmetyczną, to trzeba mieć do policzenia tej średniej dane; danymi owymi mogą być jedynie miesięczne wartości właśnie struktur zatrudnienia; wskazuje się w rozporządzeniu jednocześnie, że w przypadku nauczyciela, który przez część miesiąca pobierał zasiłek lub inne świadczenie z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, to za miesiąc przyjmuje się 30 dni – trzeba więc w takim przypadku twierdzić, że nawet luty i marzec (i kwiecień nawet – co jest oczywiście wielce odkrywcze) na tej szerokości i długości geograficznej miewają dni 30! No, takie „prawo” tu jest i już!;
3) pani inspektor „zarzuciła”, że błędem jest jednak stosowanie metody liczenia opartej o twierdzenie, że „każdy” miesiąc ma dni 30 w każdym innym przypadku, niż wskazany wyżej, powołując się na Kodeks Pracy art. 297 oraz Rozporządzenie MPiPS - Dz. U. nr 62 poz., 289 z 1996 roku – (tu cichutko wykrzyczeć jednak należy) – ależ owo rozporządzenie dotyczy liczenia wynagrodzenia w okresie niewykonywania pracy oraz wynagrodzenia stanowiącego podstawę obliczania odszkodowań, odpraw, dodatków wyrównawczych do wynagrodzenia oraz innych należności przewidzianych w Kodeksie pracy! - Nie dotyczy ono (wykrzyczeć szeptem to także należy) liczenia struktury zatrudnienia! No, nie dotyczy liczenia struktury zatrudnienia! W całym owym rozporządzeniu nie ma ani jednego przepisu, ani cienia nawet przepisu, w którym jest mowa o liczeniu struktury zatrudnienia! – Tu jednak milcząco zakładam, że dość naturalną a i dość trywialną rzeczą jest twierdzić, że struktura zatrudnienia nie jest tożsama z wynagrodzeniem; stwierdza się także w owym rozporządzeniu o liczeniu dodatków wyrównawczych do wynagrodzenia – wygląda czyli i na to, że oto jest kolejne miejsce w Polsce, gdzie jednorazowy dodatek uzupełniający zostaje uznany za dodatek wyrównawczy – ciekawość, co stanowi podstawę takiego uznania? Dodatkowo warto także zauważyć, że wśród „innych należności przewidzianych w Kodeksie pracy” brak określenia o tym uroczym brzmieniu: „jednorazowy dodatek uzupełniający”; no i jeszcze taką ciekawość mam po swojej stronie – jak uzasadnić brak poprawności w twierdzeniu, że na przykład taki marzec ma dni 31…, ale tu chyba idę zbyt daleko…;
4) …warto dodać, że oto podobnie w paru innych miejscach w Polsce pan/pani inspektor wskazuje także na pewną opinię MEN („Opis Sposobu Wykonania Przepisów Art.30a i 30b Ustawy – Karta Nauczyciela” – i diabli wiedzą czemu owo jest pisane od dużych liter…), w której wskazuje się na to samo rozporządzenie (które, powtarzam, dotyczy liczenia wynagrodzenia...! – nie dotyczy liczenia struktury zatrudnienia!); powtarzam dalej: w całym owym rozporządzeniu nie ma ani jednego przepisu, w którym jest mowa o liczeniu struktury zatrudnienia, a już na pewno nie ma tego w często w tych kontrolach przywoływanych § 12 ust. 1 i 2 – na ten przepis wskazywano także w opinii MEN („opinia MEN” bywa nazywana „stanowiskiem” lub „obowiązującą wykładnią”, a czasami „interpretacją” – w latach pięćdziesiątych minionego wieku owo nazywano prościej: „wytyczne z góry”; a w języku potocznym mawiano: „klapki na oczach”);
5) pisząc nieco tylko poważniej (powaga jest tu zbędnym nadmiarem i przykrym obciążeniem): przywoływanie niestosownych przepisów prawa (w dyskusyjny, choć nawykły sposób zbieżnych z danym problemem) jest akademickim przykładem złej i paskudnej sztuki interpretowania prawa, choć nie każdemu nawykłemu daje się owo wytłumaczyć;
6) to przykre, ale źródłem tej złej sztuki jest przede wszystkim MEN (tak przed „dobrą zmianą”, jak i w trakcie „dobrej zmiany” – ciekawość jak będzie po „dobrej zmianie”?);
7) MEN w swych opiniach raczy dodawać uwagę: „...nie stanowi to wiążącej wykładni prawa...” – istotnie, opinia lub wytyczne nie stanowią ani prawa, ani wiążącej wykładni prawa – sięganie po wytyczne jest kolejnym przykładem – pisząc nader delikatnie – złej sztuki stosowania prawa (istotnie – czego niektórzy dowodzą – mającym podobno swe źródła w trudnych, ale już mocno archaicznych latach 50-tych minionego wieku);
8) brak, więc, właściwego przepisu prawa poza odniesieniami wskazanymi w pkt. 1 i 2;
9) rzecz pozostaje zatem w swej istocie – uznaniowa;
10) Pani, jako kontrolowana, uznała, że zastosuje „metodę dni 30”: bo tak jest najprościej; bo w ten sposób potrzebuje Pani możliwie najmniej czasu na dokonanie żmudnych i trudnych obliczeń (przy założeniu ręcznego wyliczania tejże struktury zatrudnienia); bo będzie możliwe, że popełni Pani możliwie najmniej nieświadomych błędów z racji stosowania metody najprostszej – możliwe, że i właśnie taka idea „przyświecała” rozporządzeniodawcy w rozumieniu intencjonalnym (tego jednak nie wiem, to tylko chyba jednak zbyt daleko idące życzeniowe przypuszczenie); bo konieczność liczenia struktury zatrudnienia nie determinuje myślenia prowadzącego do twierdzenia, że w soboty i niedziele, i święta nauczyciel nie jest w stanie zatrudnienia – tu nie należy liczyć „struktury świadczenia pracy” lub „struktury bycia obecnym”, lecz jest potrzeba właśnie policzenia „struktury zatrudnienia” – a to jest jedno z najistotniejszych tu spostrzeżeń i wielu to właśnie przekonuje – przekonuje, że liczenie struktury zatrudnienia musi obejmować także soboty, niedziele i święta, w których nauczyciel pozostaje w stanie zatrudnienia;
11) Napiszę jeszcze raz – o czym jest tu mowa? O konieczności liczenia struktury zatrudnienia! Czy w soboty, niedziele i święta, nauczyciel pozostaje w stanie zatrudnienia! Odpowiedź (dla niektórych trudna jak widać do szczerego zaakceptowania): tak, ów pozostaje w stanie zatrudnienia w soboty, niedziele i święta! A czy w soboty i niedziele, świadczy pracę? Nie! Po ewentualnej zmianie prawa (?) trzeba będzie być może liczyć w szczególności „strukturę świadczenia pracy” – no to wtedy właściwą metodą będzie np. „metoda dni roboczych”; będzie bardzo „zabawnie” – bo trzeba będzie chyba obok struktury zatrudnienia liczyć także strukturę świadczenia pracy – co to będzie po stronie tych, którzy już dziś nie za bardzo umieją to rozróżniać? Całe szczęście MEN chyba jednak nie zmieni tu prawa – choć rozporządzenie do art. 30a w roku 2018 musi być zmienione…
12) Inspektor jednak uznaje za stosowne zadać pytanie: „dlaczego, na jakiej podstawie...” lub uznaje stwierdzić „...to jest błędem...” – wyjaśnienie problemu zawarto już w powyższych punktach, a dopełniającym uzupełnieniem odpowiedzi jest punkt kolejny;
13) ...co jest celem liczenia miesięcznych wartości struktur zatrudnienia? - celem jest liczenie wartości średnich (średnioroczna struktura zatrudnienia) – a dość łatwo jest zauważyć, że średnia (w mocno zdecydowanej większości możliwych układów dat co do okresów prowadzenia i okresów nieprowadzenia zajęć przez nauczyciela i przyczyn tych okresów nieprowadzenia zajęć ) jest niezależna od wyboru metody liczenia, ale tylko do drugiego miejsca po przecinku – w konsekwencji zapisu w rozporządzeniu właśnie o konieczności liczenia do dwóch miejsc po przecinku; dość niezwykłym spostrzeżeniem jest to, że to właśnie Rada Krajowa RIO spowodowała swoimi działaniami to, że taki zapis w rozporządzeniu się pojawił jako „lekarstwo” na MENowską uznaniowość prowadzącą do ewentualności wyboru różnych modeli obliczeniowych; …no, w roku 2018 to już jednak się sprawdzać nie będzie, bo zafundowano tu sobie okresy bazowe o nieparzystej liczbie miesięcy… - ale to już „inna melodia”…
...dodam jeszcze...
14) jednak z bardzo dziś już licznych źródeł (głównie wnioski pokontrolne) wiem, że opisywany tu problem, już od dość dawna (w relacjach kontrolowany kontrolujący) nie jest już problemem w rozumieniu punktów zawartych wyżej, albo może pozostaje już kwestią wystarczająco rozpoznaną – przykro mi, że trafiacie Państwo na kontrolującego z „dyskusyjnym poczuciem troski o kontrolowany przedmiot” – mam jednak nadzieję, że dyskusja jest możliwa; kontrolujący dziś już doskonale rozumieją, z czym mają do czynienia – rozumieją potrzebę bycia ostrożnym, wyrozumiałym i tolerancyjnym w przedmiocie tak bardzo wysoce uznaniowego prawa. Dobre prawo powinno rzecz rozstrzygać jednoznacznie, zawężając pola uznaniowości najlepiej do zera. Ale tak nie jest – po ostatnich publikacjach po stronie MEN, poziom ostrożności i tolerancji po stronie kontrolujących raczej chyba jeszcze bardziej wzrośnie;
15) …dominuje jednak przekonanie o domniemaniu wyższości i słuszności twierdzeń czynionych po stronie kontrolujących i pokorności wobec tych twierdzeń po stronie kontrolowanych, a tekst taki, jak ten wyżej, w obliczu owego domniemania jest tak trochę – no, taki, jaki właśnie jest…
[…]”
Krzysztof Sługocki, 18.10.2018 |