Nie będę pisał, kogo tym razem już w tytule cytuję. Po co? To tylko Ofiara zapowiedzi kolejnej „rewolucji” w oświacie. Dostrzeganie rewolucji w zapowiedzi rewolucji jest bardzo mało rewolucyjne i potencjalnych rewolucjonistów czyni mocno pokracznymi a ich czyny karykaturalnymi. Karłowata polityka znowu bierze górę ponad wszystkim, czyli siłą rzeczy wszystko jakoś trochę karłowacieje.
Proszę z dystansem i uważnie przeczytać komunikat MEiN z 08.10: „Podwyżki dla nauczycieli, więcej czasu dla ucznia i mniej biurokracji – zmieniamy status zawodowy nauczyciela”. I dokonać na swoje potrzeby analiz i przeliczeń z różnymi warunkami brzegowymi. Ja cel miałem dość prosty i jednoznaczny – czy w roku 2022 pozostawać w stanie zainteresowania Kartą Nauczyciela i analizą wydatków ponoszonych na wynagrodzenia, czy też może czas już najwyższy dać sobie z tym trudnym tematem spokój.
Streszczę. Załóżmy, że żyjemy w państwie w pełni praworządnym. W najdalej idącym streszczeniu (co może być niestety z jednej strony źródłem pewnych błędów pojmowania rzeczy, a z drugiej – trąci po prostu trywialnością stwierdzeń): zasada wynikająca z art. 30a jest konsekwencją niemal kompletnie już archaicznych konstrukcji prawnych wpisanych w pseudomonolit Karty Nauczyciela i „wyrzucić” ów już dziś można tylko wraz z „wyrzuceniem” Karty Nauczyciela. Każdy (i Każda), kto wmawia (głównie – kilka lat temu – samorządowcom, a obecnie – wszystkim) możliwe „uchylenie”, „usunięcie”, „likwidację”, „koniec”,… lub to „wyrzucenie” tegoż art. 30a – ostrożnie pisząc – wyraźnie widać, że paru rzeczy tu nie pojmuje i to jest wybaczalne, choć będzie prowadzić do chaosu większego niż obecny, lub – mniej ostrożnie i nie koniecznie delikatnie – jeśli jednak pojmuje, to „trzeba wyrzucić bezwzględnie” owszem, ale takiego osobnika z miejsca, z którego wygłasza takie teksty, bo zwyczajnie świadomie szkodzi (no, może wystarczy owego nie dopuszczać do głosu).
„Likwidacja” („uchylenie”)… „koniec” art. 30a ustawy KN jest możliwy tylko wraz z „końcem” Karty Nauczyciela, a ta nie jest obecnie „kończona”, lecz będzie „zmieniana” (Bóg wie jak), czyli jeszcze bardziej gmatwana – to jaki będzie ów art. 30a w latach kolejnych? Zmieniany będzie, czyli jeszcze bardziej gmatwany. Zamiast „średnich” „przeciętne” i „pozostawienie RIO uprawnień kontrolnych w zakresie osiągania wysokości przeciętnego wynagrodzenia nauczyciela”.
To jednak i tak wszystko nie jest warte dalej idących przemyśleń i analiz. Przecież nie ma i nie będzie pieniędzy na tę „rewolucję”. Dostrzeganie pieniędzy w zapowiedzi pieniędzy jest bardzo naiwne i już od dawna bywa kojarzone z gruszkami na wierzbie. Polityka. MEiN w skrajnie już podejrzany sposób epatuje „podwyżkami”, czyli pod presją tychże strajk na przykład lub jakiekolwiek dalej idące formy protestu nie są możliwe (MEiN doskonale to rozgrywa). W konsekwencji kolejny rok dla nauczycieli będzie oznaczał pracę bez podwyżek – zaryzykuję śmiało twierdzenie – nawet o wskaźnik inflacji się ich wynagrodzenie nie zwiększy (o, przepraszam, coś się jak zwykle zabierze, żeby cos dać, ale nagłośni się w rewolucyjnym tonie tylko to „dać” – „oni” Wam zabierali, a „my” Wam dajemy – ta filozofia wciąż obowiązuje). Liczba Nauczycieli musi się znacząco zmniejszyć (to jest główny, może i jedyny i mocno kamuflowany cel). A że nie jest to elektorat PiS, to albo wymiecie ich „rewolucja”, albo wymiotą się sami (chyba ziszczać się zaczyna właśnie to drugie).
A jakie to będzie miało skutki dziś dla Uczniów, a jutro dla Społeczeństwa, dla Kraju, dla mnie, dla Ciebie? A kogo to obchodzi…
Uważam, że w ramach istniejącego obecnie stanu prawnego, należy sprawić, aby po Państwa stronie (JST) pojawił się stosowny dystans, spokój oraz pewność tego, że będziecie Państwo przygotowani na ewentualne „niespodzianki”, które już mało zacny, lecz coraz dalej odpływający od rzeczywistości MEiN lubo to inne zależne podmioty mogą Wam wyszykować. Obecnie powszechnie już wskazuje się (głównie w konsekwencji zmiany ustrojowej w oświacie – jak co roku – czas było przywyknąć) na istniejącą i trwałą konieczność gromadzenia danych na potrzeby dokonywania analizy wydatków na wynagrodzenia nauczycieli – aby już wstępnie i możliwie jak najszybciej poznać odpowiedzi na pytania, na które niektórzy już odpowiadają niczym mędrcy Avalonu: „…to trzeba pogrzebać bezwzględnie”. Możliwe, że „dokonanie analizy za rok 2021” w ujęciu prawa wykonawczego będzie wymagało przygotowania sprawozdania „jakoś jak zwykle”, możliwe, że za rok 2022 na zasadzie „cyrkowych sztuczek” – co zmusza (przynajmniej mnie już) do adekwatnego przygotowania się na taką potencjalnie możliwą sytuację. Gdyby owo zależało ode mnie… – nic tu, na szczęście, nie zależy ode mnie.
Art. 30a ustawy Karta Nauczyciela pozostaje obowiązującym w odniesieniu do roku 2021; w dostępnych obecnie projektach zmian przepisów nie zostaje uchylony; nie są znane obecnie żadne inne projekty, z których wynika, że będzie uchylony; art. 30a nie może być uchylony bez „uchylenia” KN (nie wiem, czemu nie każdy to rozumie); art. 30a trwa już ponad 10 lat, a od siedmiu lat jest „bezwzględnie wyrzucany”; MEiN zapowiada – cuda… Niezależnie od tego, kto co „gada” lub zapowiada i po której ze stron – to nie zmienia bieżącego stanu prawnego, a ów jest taki, że art. 30a nie dość, że trwa – to MEiN dodatkowo przy nim od czasu do czasu z fantazją „podłubie” w sposób coraz trudniejszy do przewidzenia, ale coraz bardziej zabawny... Analiza wydatków na wynagrodzenia nauczycieli pozostaje jednym z istotniejszych narzędzi koniecznych dociekań, wręcz zyskuje coraz większy walor pożyteczności – ale dla kogo, przecież Nauczycieli to nigdy nie interesowało, a znani mi Nauczyciele sami mówią na to „czternastka”.
Chyba popełniłem błąd a propos praworządności, czyli jeśli taki błąd istotnie popełniłem, to wszystko wyżej jest także dość karłowate.
Krzysztof Sługocki, 14.10.2021 |