Po raz kolejny i to nawet już w tytule artykułu; Dziennik Gazeta Prawna, 15 lipca 2021: „Czternastka dla nauczycieli do zmiany”. Już tak bywało – taka medialna zapowiedź nadchodzącej „propozycji zmiany”. Wartość tego, co tu niżej piszę, jest równie wakacyjnie mizerna, jak i komentowany artykuł. Ale przynajmniej nie ma tu nadętej udawanej powagi, a pożądane sarkazm i ironia ocierają się już niemal o szyderstwo – bo i jak tu można o tym jeszcze sensownie i na poważnie pisać. Poziom niezrozumienia rzeczy już dawno tak przekroczył granice możliwości zrozumienia, że każda próba wyjaśniania niezrozumiałego jest bardziej niezrozumiała od tego, co próbuje wyjaśniać. Raczej jest to tu taka tylko „wakacyjna rozrywka” wokół art. 30a.
Od 2016 roku dostrzegam następujące zjawisko: jestem coraz mniej komunikatywny dla coraz większych kręgów potencjalnych odbiorców i nie jest to wada mojej zdolności komunikowania, lecz jest to rosnącym rakiem komunikowanych materii. I myślę, że autor, cytowanego niżej w paru fragmentach artykułu, może napisać to samo. Konkluzje już wkrótce będą tu takie: w zasadzie można już napisać cokolwiek; wyrazem nienaturalnych i podejrzanych ekscytacji będzie jakikolwiek zauważalny nadmiar pozytywnych emocji wokół poruszanej tu tematyki; i byle kto może już zrobić byle co i nie będzie to kogokolwiek jakkolwiek obchodzić. I takie będą podstawy przypuszczanych nadchodzących zmian robionych byle jak i przez byle kogo.
„Potwierdziły się wcześniejsze ustalenia […] z powodu zdalnej nauki i mniejszej liczby godzin ponadwymiarowych gminy będą zmuszone przeznaczyć znacznie więcej pieniędzy na jednorazowy dodatek uzupełniający dla nauczycieli”. Cóż za śmiała i odkrywcza konceptualna sugestia – „zdalna nauka” przyczynkiem do „zmiany w czternastkach”? Gminy „będą zmuszone”? Chyba „były zmuszone” – no, ale skoro dopiero „będą” to chyba w odniesieniu do przeprowadzania analizy w roku 2022 za rok 2021 – czyli jest to takie „po ogromnym łuku” zasugerowanie – no więc będziecie dalej przeprowadzać analizę za rok 2021 (w połączeniu z sugestią, że „zdalna nauka” ponownie będzie królować?).
„Jednorazowy dodatek uzupełniający, potocznie nazywany przez samorządy czternastką, został wprowadzony w 2008 r.” – to, czego to bardziej dowodzi, skoro już trwa od tylu lat – słuszności jego trwania, czy też może wciąż rosnącego poczucia koniecznej zmiany? Czyli paradoksalnie rzecz osiąga taki etap, że zmieniać się będzie (a może i likwidować) coś, co przez trwanie przez minione lata dowodzi, jak było owo i jest słuszne i wartościowe?
„Dwukrotnie próby likwidacji czternastki podejmowała już Anna Zalewska […] przyznała, za każdym razem na drodze stawały jej oświatowe związki zawodowe, które i teraz są przeciwne tej zmianie”. Czyli sugestia, że „dobra” Zalewska chciała „dobrze”, ale „złe” związki zawodowe chciały „źle”. Przecież wartość takich sugestii jest tak samo miałka i mizerna, jak i takich, z których by wynikało, że „zła” Zalewska chciała „źle”, ale „dobre” związki zawodowe chciały „dobrze”. Choć sugeruję posłuchać Zalewskiej, co o tym myślała i jak o tym mówiła – no, mimo najszczerszych chęci nie da zauważyć, że pojmowała to, o czym mówiła, ale to i tak słabizna w porównaniu do tego, co o tym myślą i jak mówią (a że mówią, to zdradza to, jak myślą) następcy idei „dobrej zmiany”…
„Nie tylko samorządowcy, lecz także eksperci są zdania, że przy wprowadzeniu nowego systemu płac nauczycieli należy zlikwidować jednorazowy dodatek uzupełniający”. Czyli jakiś „ekspert” jest zdania, że jeżeli obecny system płac (którego częścią są „czternastki”) się zmieni na taki, który nie będzie wymagał korygowania czymś podobnym do obecnego art. 30a, to ów art. 30a będzie zbędny – no, są to bez wątpienia wybitnie eksperckie zdania i niewątpliwie na tak eksperckich zdaniach można budować podstawy przyszłych zmian.
„Rząd przychyla się do likwidacji średniej płacy i części dodatków oraz do zwiększenia płacy zasadniczych dla tych nauczycieli, którzy będą chcieli w ramach etatu zwiększyć pensum z 18 do 20 godzin”. Koncentracja w tym jednym zdaniu głupot, idiotyzmów, parszywości i innych cnót wymienionym podobnych – jest nie do przecenienia w tym całym kontekście wszystkiego powyższego. A miarą coraz istotnie mniejszej komunikatywności jest skrajna śmiałość zakładania, że już można takie skrajności ze słowem „rząd” tak śmiało i tak po prostu głosić. To już jest tylko możliwe przy założeniu, że Czytelnik, choć umie czytać, to jednak musi być Idiotą skoro, takie zdania będzie bez żadnej reakcji sobie czytał.
„Jesteśmy z resortem edukacji dogadani w sprawie likwidacji średnich i dodatku uzupełniającego. Zgadzamy się, aby te pieniądze trafiły na podwyższenie płacy zasadniczej – deklaruje […] ze Związku Miast Polskich”. To, że ktoś tam jest z kimś „dogadany” – jest już akceptowalne, ale dodanie tego drugiego zdania nie tylko zmienia całość w paskudną manipulację, ale choćby najmniejsza próba zastanowienia się nad sensem słów o „trafianiu tych pieniędzy na podwyższenie płacy zasadniczej”, prowokuje do równie nieskromnego myślenia o tych, co są „dogadani”.
Krzysztof Sługocki, 19.07.2021 |