Obowiązywanie art. 30a ustawy Karta Nauczyciela jest uzasadnione. Uzasadnienia te były już w tym serwisie często relacjonowane w związku głównie z nadużywaniem pejoratywnego terminu „czternastka dla nauczycieli” i to zwykle w kontekstach nawołujących do ‘zniesienia’ tego art. 30a. Często było to czynione przez ludzi, od których zwykle oczekuje się pogłębionej znajomości tego, o czym mówią, jednak to, jak o tym mówili i co mówili (lub pisali), zwykle skłaniało do chęci spostrzegania owych, że oto kolejny ignorant komunikuje niezweryfikowane i nieprzemyślane treści (dość niezwykłym tu ‘naczelnym’ przykładem była pani minister Zalewska) bez pojmowania tej prostej prawdy, że dla słuchacza lub czytelnika, który dane kwestie rozumie, ma takie ‘bezrefleksyjne komunikowanie’ zwyczajnie dość poniżający charakter. A jak ‘od wieków’ wiadomo – trochę źle to zawsze świadczy nie o ‘poniżanym’, lecz o ‘poniżającym’.
Można ów cały system uzasadnień (na rzecz słuszności obowiązywania art. 30a) streścić do następującego brzmienia (wykazanego ponad miarę w wyroku TK K 13/10): Art. 30a jest naturalną konsekwencją istniejącego systemu wynagradzania nauczycieli i tak długo, jak ten system będzie istniał, tak długo będzie istniała taka właśnie naturalna konsekwencja tego systemu. Można to rozumieć – wystarczy się świadomie zapoznać z tymże wyrokiem (choć w dobie istnienia tk może to być trudne mentalnie).
Nie zanosi się na zmianę systemu wynagradzania nauczycieli. Pewne nowe propozycje płynące głównie ze strony związków zawodowych nie zmieniają tu istoty tego systemu wynagradzania – będzie musiał wtedy zaistnieć odpowiednik obecnego art. 30a.
Moim jednak głównym tu celem było zwrócenie uwagi na kwestie nieco inne (bardziej przyziemne).
Systematyka obowiązania art. 30a wraz z przepisami wykonawczymi ma bardzo istotne wady (i to już bardzo dobrze znane i opisane), których poziom jest taki, że wręcz eliminuje możliwość poprawnego „przeprowadzenia analizy wydatków poniesionych na wynagrodzenia nauczycieli”.
W zasadzie nie jest wiadome, co to znaczy „poprawnie” przeprowadzić tę analizę – nie da się obiektywnie stwierdzić, co ma być miarą tejże ewentualnej poprawności. Naturalną rzeczą jest zatem i to, że nie da się tej „poprawności” zweryfikować. A powodów takiego stanu rzeczy jest wiele. Oto kilka wybranych (aż przesadnie jaskrawych i jednoznacznych).
(1) Mój umysł jest widać jakiś bardzo mizerny, bo nie jestem sobie w stanie wytłumaczyć, że uznawanym powszechnie za słuszny może być fakt (i to na poziomie prawa ustanowionego), że w pewnych okolicznościach można twierdzić, że miesiąc (taki jak luty czy marzec) ma dni 30. Najbardziej przejmująca jest powszechna na to zgoda i niewytłumaczalna rzecz, że wszyscy zobowiązani jednak świetnie sobie z tym radzą.
(2) Prawodawca nie definiuje fundamentalnego dla analizy pojęcia „struktura zatrudnienia”, choć nakazuje obliczanie czegoś takiego – w swej istocie ‘przedstawia’ to pojęcie na poziomie przepisów prawa wykonawczego w niezwykle kaleki sposób sugerujący bardziej znaczenie słów „struktura bycia w pracy”. Najbardziej przejmująca jest powszechna na to zgoda i niewytłumaczalna rzecz, że wszyscy zobowiązani jednak świetnie sobie z tym radzą.
(3) Skrajnym wyrazem niepojmowania po stronie prawodawcy tego przywołanego wyżej pojęcia jest zapis (tu chyba należy twierdzić, że będący przepisem prawa), że owo należy liczyć i zapisywać z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku. Najbardziej przejmująca jest powszechna na to zgoda i niewytłumaczalna rzecz, że wszyscy zobowiązani jednak świetnie sobie z tym radzą.
(4) Prawodawca tworzy przepisy prawa w jaskrawej niezgodności z zasadami techniki prawodawczej. Najbardziej przejmująca jest powszechna na to zgoda i niewytłumaczalna rzecz, że wszyscy zobowiązani jednak świetnie sobie z tym radzą.
(5) Na potrzeby analizy za rok 2024 prawodawca (rozporządzeniodawca) wylicza średnie wynagrodzenie dla nauczycieli początkujących jako wartość równą 6354,58 – popełnia błąd (co prawda tylko o jeden grosz!) – ma tu być 6354,57. W minionych latach także popełniano tego rodzaju błędy obliczeniowe. Najbardziej przejmująca jest powszechna na to zgoda i niewytłumaczalna rzecz, że wszyscy zobowiązani jednak świetnie sobie z tym radzą.
(6) Należy przygotować sprawozdanie, którego „wzorzec”, tylko przy dużym poczuciu humoru, można twierdzić, że jest zgodny z art. 30a ust. 7. Najbardziej przejmująca jest powszechna na to zgoda i niewytłumaczalna rzecz, że wszyscy zobowiązani jednak świetnie sobie z tym radzą – widać mają owi ‘wielkie poczucie humoru’.
Wyobrażam sobie, że gdybym to ja (lub Ty Czytelniku) twierdził, że w pewnych okolicznościach luty ma dni 30 lub gdybym to ja popełnił błąd w liczeniu choćby i o ten jeden grosz, lub zrobił coś równie pokracznego z tych przykładowych rzeczy wyżej opisanych, to w najlepszym przypadku może bym usłyszał: „a puknij żesz się ty w ten swój łeb”.
Na czym polega fakt istnienia powszechnej na takie rzeczy zgody? Ja wiem na czym – chodzi tu pewnie o poczucie humoru. Ma to jednocześnie chyba także jakiś głębszy sens, bo gdy czasami włączam telewizor i ‘niechcący’ przełączę się nieopatrzenie na pewne kanały…
Krzysztof Sługocki, 17.01.2025 |