Grzegorz Pochopień (dla czytelników tego tekstu jest wiadomym, że to były wieloletni dyrektor departamentu współpracy samorządowej MEN) udzielił wywiadu dla DGP – wywiad opublikowano 22 lipca (https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/1486711,nauczyciele-podwyzka-karta-nauczyciela-system-wynagradzania.html). Do tej pory wypowiedzi pana dyrektora były zwykle okrytą aurą tajemniczości i profesjonalizmu zapowiedzią nadchodzących zmian lub (to wcześniej) tłumaczeniem kwestii „trudnych” do wytłumaczenia – chyba tym razem jest inaczej.
Publikacja ma dwa tytuły (będące wypowiedziami pana dyrektora): (1) „Średnie wynagrodzenie nauczycieli to rzecz administracyjna. Z ich punktu widzenia system jest nieczytelny”; (2) „Nadchodzi dobry moment na przemyślenie systemu edukacji”. Co do idei wpisanej w drugi tytuł – jestem tego samego zdania (i wiem, że czytelnik tego tekstu także). Ale pierwszego tytułu to chyba nie rozumiem, no to próbuję to sobie wytłumaczyć mniej więcej tak...
Dla zrozumienia tego właśnie pierwszego tytułu z wywiadu wyłania się następujący kontekst (wybór pytań i odpowiedzi związany ze „średnimi wynagrodzeniami”):
pytanie – „Co we wrześniu poza podwyżkami dla nauczycieli zmieni się w finansowaniu oświaty?”
odpowiedź – „Pod kątem zmian w przepisach o finansowaniu oświaty wrzesień zapowiada się spokojnie. Nie wchodzą w życie żadne istotne regulacje. To dobry rok na poważne przemyślenie przyszłości, choć trochę wymuszone trudną sytuacją ekonomiczną.”
pytanie – „Jakich zmian oczekują samorządy od resortu edukacji?”
odpowiedź – „Oczywiście króluje postulat zwiększenia subwencji oświatowej. Tak jest od lat. W tym roku jest szczególnie uzasadniony ze względu na podwyżki od września. Kolejny powszechny postulat to zniesienie obowiązku rozliczania średnich wynagrodzeń, a nawet wspomniane wyżej przejęcie wynagrodzeń nauczycieli przez państwo. Nie mam jednak dobrych przewidywań co do możliwości ich spełnienia.”
(1) „postulat” „zwiększenia subwencji oświatowej” – brak „dobrych przewidywań” nawet w odniesieniu do postulatu takiej zmiany;
(2) „postulat” „zniesienia obowiązku rozliczania średnich wynagrodzeń” – brak „dobrych przewidywań” nawet w odniesieniu do postulatu takiej zmiany;
(3) „postulat” „przejęcia wynagrodzeń nauczycieli przez państwo” – brak „dobrych przewidywań” nawet w odniesieniu do postulatu takiej zmiany.
I jeszcze jeden cytat: „w oświacie trudno zrobić coś rozsądnego i trwałego z dnia na dzień”.
Czyli? – stagnacja – coś w rodzaju „niech problemy rozwiązują się same”; o „poważnym przemyśleniu przyszłości” to się będzie tylko dużo gadać (w znaczeniu „politykować”)…
Czyli? – analizę wydatków poniesionych na wynagrodzenia nauczycieli za rok 2020 z całą pewnością trzeba będzie przeprowadzać. A za rok 2021? Dziś wychodzi na to, że także choć z problemami. A potem? Na horyzoncie widać już maszty nowych wynalazków, które będą skutecznie maskować brak „dobrych przewidywań” budując politykę realizacji „postulowanych” zmian i to właśnie w kolejności (1), (2), (3). Czyli najpierw coś się wydarzy w zakresie „postulatu” „zwiększenia subwencji oświatowej” i to zdeterminuje „postulat” „zniesienia obowiązku rozliczania średnich wynagrodzeń”. Pamiętajmy jednak, że będzie się to działo w sferze polityki i jeśli chodzi o politykę to zdania „Średnie wynagrodzenie nauczycieli to rzecz administracyjna” oraz „Z ich punktu widzenia system jest nieczytelny” – stają się nawet całkiem zrozumiałe i „doskonale” komplikujące to, co i tak jest już skomplikowane (i to „lubię”).
Czyli? - niech czytelnik tego tekstu spokojnie i z dystansem przeprowadza analizę wydatków poniesionych na wynagrodzenia nauczycieli w roku (za rok) 2020 i to najlepiej już teraz, bo w grudniu/styczniu może być w konsekwencji tej analizy "troszku nerwowo".
Krzysztof Sługocki, 23.07.2020 |