No to czas na zaczepkę z taką jednoczesną malutką „prowokacyjką” z drugiej strony, czyli spojrzenie od strony nauczyciela.
Niech rozważenie tu pewnego przykładu dotyczy trzech nauczycieli w jednej z grup nauczycieli (w rozumieniu analizy). Niech średnie wynagrodzenie w tej grupie prawem określone wynosi 1000 jednostek. Niech wydatek poniesiony na wynagrodzenie każdego z tych nauczycieli będzie równy odpowiednio: [N1] – 1500 jednostek, [N2] – 1000 jednostek, [N3] – 500 jednostek. Czyli [N1] i [N2] osiągnęli średnie wynagrodzenie. [N3] nie osiągnął średniego wynagrodzenia – „należy mu się” 500 jednostek.
Jednak „prawodawca” postanowił, że należy przeprowadzić analizę wydatków i policzyć faktyczne wynagrodzenie średnie w tej grupie (utożsamiając to średnie wynagrodzenie z wydatkami poniesionymi na wynagrodzenia). Czyli średnie wynagrodzenie faktyczne (abstrahując od innych kwestii) okazuje się równe średniemu wynagrodzeniu, czyli żaden z nauczycieli nie otrzyma jednorazowego dodatku uzupełniającego, nawet ten, któremu ów się należy.
Dlaczego art. 30a dalej będzie trwał?
(1) Bo jednak gdyby go nie było, to nauczyciele będą jeszcze bardziej „poszkodowani” (wyrok TK z 2013 roku jest tu najbardziej wiążącą kwestią).
(2) Jednak „mechanizm” przeprowadzania analizy jest także korzystny dla jednostek samorządu terytorialnego (pod warunkiem że analiza jest przeprowadzana w sposób okresowo ciągły w trakcie roku; jej przeprowadzenie na koniec roku jest obarczone 50% ryzykiem „niekorzystności”).
(3) Art. 30a jest częścią fundamentalną Karty Nauczyciela (wyrok TK z 2013 roku jest tu najbardziej wiążącą kwestią); zmiana sposobu wynagradzania nauczycieli nie jest możliwa na gruncie obecnej Karty Nauczyciela (jest raczej niewyobrażalnie trudna taka zmiana do zrealizowania); a Karta Nauczyciela będzie na razie trwać – nie zbadano jeszcze, jaki jest poziom oczekiwanych podwyżek za powszechną zgodę na epokową zmianę na poziomie prawa oświatowego (czyli coś w rodzaju zaniku Karty Nauczyciela lub tak głębokiej jej zmiany, że w zasadzie i tak będzie mowa o zaniku).
(4) Czas na zmiany „nagłe i szybkie” (jeśli nawet pożądane) już przeminął, a kolejni ministrowie od oświaty byli coraz bardziej wyalienowani i przekraczano dość regularnie kolejne poziomy partactwa, które skutecznie oddaliły możliwości przeprowadzenia pożądanych zmian — w konsekwencji teraz choćby najmniejsza pożądana zmiana będzie z założenia podważana. Spodziewane zmiany mogą być wyłącznie już tylko wynikiem długotrwałych, spójnych, konsekwentnych i mądrych procesów. Obecnie wytrwale podważana stabilność polityczna w połączeniu ze skrajnie niebezpiecznymi i nieodpowiedzialnymi aktywnościami obecnej opozycji bardzo temu nie sprzyja. A cuda zdarzają się tylko w bajkach.
Przykład zawarty wyżej miał na celu tylko to, co miał na celu.
Krzysztof Sługocki, 24.01.2024 |