Jak napisałem ostatnio, wyjątkowo mnożą się obecnie (ciekawość – jakiż w tym się ujawnia i czyj rzeczywisty zamiar) kolejne publikacje dotyczące wynagradzania nauczycieli, w których wątek średniego wynagrodzenia jest coraz bardziej deprecjonowany. Gdybym był nauczycielem… – widzę wprost i po prostu, jak coraz szerszym zamachem urabia się nastawienie społeczne jak i samych nauczycieli do tego, że nie dostaną tego, co im się należy, a nawet do tego, jak słuszną rzeczą jest to, że im się nie należy. Gdybym był nauczycielem… – szlag by mnie trafił! Gdybym był samorządowcem… – też by mnie coś trafiło, bo ma wyjść na to, że to będzie moja wina!
Oto kilka wybranych cytatów (i to tylko z dzisiaj).
„Coraz więcej środowisk: samorządowcy, dyrektorzy szkół i związkowcy domagają się zmiany systemu wynagradzania nauczycieli.” – tak jest istotnie, choć dzieje się to i to wciąż z taką samą intensywnością od wielu lat i od tych wielu lat niewiele jednak się w tym zakresie dzieje.
„Taką potrzebę widzi też sam resort, który chce, by w wypracowaniu zmian uczestniczył zespół do spraw statusu zawodowego nauczycieli.” – (o! – zacny „resort” też to widzi?); „zespół do spraw statusu zawodowego nauczycieli”? – o dotychczasowych efektach prac tego „zespołu” (pod „patronatem” MEN) nie ma gdzie cokolwiek poczytać, to i komentować nie ma czego (szkoda „amunicji”), choć najbardziej tu znaczące jest wskazywanie splątania i związku owego „zespołu” z „resortem”.
„Związek Miast Polskich podczas niedawnego spotkania Zespołu ds. Edukacji, Kultury i Sportu zgłosił postulaty dotyczące zwiększenia subwencji oświatowej o 30 proc. oraz odstąpienia od konieczności wypłacania w tym roku dodatku uzupełniającego tym nauczycielom, którzy nie osiągnęli średniego wynagrodzenia na danym szczeblu awansu zawodowego.” – wzrost subwencji o 30%... – Ok., choć to chyba jest wyrazem przesłodzonej naiwności jakiejś; przecież to wymaga dość rewolucyjnych zmian w ustawie budżetowej – czyli pytać należy nie o to, czy tak się stanie w tym roku, lecz za ile lat będzie możliwa taka rewolucja i kto jej dokona? Raczej oczekiwać należy czegoś dokładnie odwrotnego - mam tu na myśli działania obecnych "rewolucjonistów".
„…oraz odstąpienia od konieczności wypłacania w tym roku dodatku uzupełniającego tym nauczycielom, którzy nie osiągnęli średniego wynagrodzenia…” – no to proponuję solidarnie i powszechnie postulować także odstąpienie od konieczności wypłacania komukolwiek w tym roku (?) „trzynastki”; w tych szczegółach tkwi właśnie to, że autorzy takich postulatów nie pojmują, co postulują – nie „w tym roku”, lecz w roku następnym za rok bieżący; czyli skoro można postulować takie „odstąpienie” (i robi to Związek Miast Polskich?), to o czym to świadczy – pytam retorycznie? Napisać, że jest to żenujące, to tak, jakby nic nie napisać; „odstąpienie”? – no to może lepiej pójść na całość i zaproponować „odstąpienie” od wynagradzania nauczycieli do końca tego roku… – i co Ty na to wielce zacny a roztropny Związku Miast Polskich? Rzekniesz może, że to głupie jest – no, to się z Tobą zgodzę gorliwie…; i jeszcze to powszechne zasłanianie się i uzasadnianie tych wszystkich „mądrych” postulatów epidemią COVID-19…
„Należy też wreszcie zastanowić się nad całym systemem, choćby w kwestii wyliczania średnich wynagrodzeń nauczycieli, bo jest to nieczytelne.” – o! - to mądre i słuszne jest; istotnie skoro jest nieczytelne, to widać zastanowić się właśnie należy – może stanie się wtedy jednak czytelne?
„Chodzi o to, że średnie wynagrodzenie nauczycieli określane na podstawie Karty Nauczyciela i ustawy budżetowej jest w praktyce kwotą obejmującą choćby takie składniki, jak nagrody ministra, nagrody jubileuszowe, czy odprawa emerytalna i to u nauczycieli, którzy tych składników nie otrzymują.” – …a ja dodam, że chodzi też i nawet o to „że średnie wynagrodzenie nauczycieli określane na podstawie Karty Nauczyciela i ustawy budżetowej jest w praktyce kwotą obejmującą choćby takie składniki, jak nagrody ministra, nagrody jubileuszowe, czy odprawa emerytalna i to u nauczycieli, którzy”… – (o!) te składniki jednak otrzymują – a tu się ukrywa sugestia dość „interesująca”, czyli skomplikujmy rzecz tak, że faktycznie stanie się to absolutnie i do końca „nieczytelne”, to i nie będzie innego wyjścia, jak od tego „odstąpić”…
Powtórzę – gdybym był nauczycielem… – znowu widzę, jak się intensywnie „kombinuje” żeby zapłacić mi mniej, wmawiając mi jednocześnie, że dostaję więcej. No i pewnie – jako nauczyciel – to się na to zgodzę – dobrze, że nie jestem nauczycielem…
Ja też mam postulat (choć nie jest on mego autorstwa). Oto on: „a dajcież że sobie spokój z postulowaniem zmian w wynagradzaniu nauczycieli - tu, żeby coś zmienić, to najpierw zburzyć do gleby chyba trzeba to, co jest, a im więcej niby-zmian bez zburzenia, tym trudniej będzie zburzyć, aby coś na lepsze wreszcie zmienić - czyli, w dającym się przewidzieć czasie, nic tu się nie zmieni, a całe gadanie o zmianach jest li tylko takim słabiutkim politykowaniem dla słabiutkich polityków”.
…i te kolejne (no raczej jednak powtarzające się) słabiutkie „stanowiska” i „postulaty” - średnio dwa razy na rok niemal to samo… http://art30a.ucoz.pl/news/kolejne_slabiutkie_stanowisko_w_sprawie_art_30a/2019-10-01-193
Krzysztof Sługocki, 07.07.2019 |