„Nie należy niczego czynić bez rozumnej racji.” (Lucjusz Anneusz Seneka)
Otrzymuję regularnie coraz więcej wiadomości z odmienianym na różne sposoby pytaniem: czy w roku (za rok) 2017 trzeba będzie dokonywać analizy wydatków na wynagrodzenia nauczycieli? Tylko dzisiaj (28 kwietnia) po konferencji prasowej (minister Anny Zalewskiej i wiceministra Macieja Kopcia), której jednym z głównych tematów były „nowe rozwiązania dla nauczycieli” otrzymałem kilkanaście pytań, które dają się streścić w jednym brzmieniu: „…i co?”. Mam wrażenie, że większość pytających formułuje swoje pytania nie tyle po wysłuchaniu konferencji, ile bardziej w konsekwencji przeczytania nieco deprecjonujących pracę nauczycieli wskazaniami o „czternastej pensji” (nieświadomie zapewne?) komentarzy z serwisu „DGP” () lub serwisu „WP Money” ().
W tematyce, którą pojmuję, deprecjacja ocierająca się już o pewną skrajność, zwalnia mnie w szczególności z chęci ufania temu, że w zakresach, które pojmuję słabo, będę czytał w tych serwisach oceny obiektywne i profesjonalne. Relacja obojętna w tonie jest dostępna na przykład w „Serwisie Samorządowym PAP” ().
Tymczasem co wynika z konferencji? Informacji dotyczących bezpośrednio istoty, istnienia i funkcjonowania art. 30a – żadnych tam nie było. Pośrednio można takich informacji chcieć się doszukiwać w części zatytułowanej „Nowe rozwiązania w […] pragmatyce zawodowej nauczycieli” poprzedzonej znamiennie informacją o bazie ofert pracy dla nauczycieli (). MEN używa zwrotu „Pragmatyce…?” – jednym ze znaczeń tego słowa są przepisy określające prawa i obowiązki pracowników związane z wykonywaniem czynności służbowych…, ale „pragmatyka” to także dział językoznawstwa, którego przedmiotem są społeczne i sytuacyjne warunki funkcjonowania języka oraz cele, jakie mówiący chce osiągnąć przez użycie określonych wyrazów i wyrażeń – uważam, że mówiącym zdecydowanie bardziej chodziło o to drugie lub może nieco inaczej: mówiący nie użyli tego słowa, ale w relacji w serwisie MEN tak właśnie zatytułowano jedną z części tej relacji – widać relacjonujący z perspektywy MEN wie, co relacjonuje i liczy na inteligencję czytelnika… (mam nadzieję, że nie czynię tym spostrzeżeniem potencjalnej krzywdy relacjonującemu). I znajduję na to cztery dowody.
Pierwszy został wyżej już wskazany – chodzi o kontekst używania właśnie słowa „pragmatyka”.
Drugim dowodem jest termin odbycia się przywoływanej tu konferencji prasowej – piątek, tuż przed „długą majówką”; potencjalnie zainteresowani tym, co ma do powiedzenia pani minister, już nie są tym zainteresowani…; uczyniono zapowiedź, że „w drugiej połowie maja zostanie przekazany do uzgodnień projekt ustawy o finansowaniu zadań oświatowych, która wprowadza zmiany w Karcie Nauczyciela”; w drugiej połowie maja może oznaczać w szczególności na przykład 30 maja, a potem jakiś powód aby rzecz przeciągnąć na przykład na czas końca roku szkolnego…; MEN chyba także „studiuje” nauki Seneki: „Ludzie nie wiedzą, czego chcą, chyba że w tej jednej chwili, w której chcą”.
Te dwa pierwsze dowody są jednak i dyskusyjne i do zaniedbania. Oto dowód trzeci – w swej naturze determinujący rozumienie udowadnianej tu tezy. Otóż przedstawiciele MEN zapowiedzieli, że „szczegóły podwyżek zostaną rozpisane w założeniach do ustawy budżetowej”. Chodzi zatem o ustawę budżetową na rok 2018. Tyle tylko, że co do „szczegółów”, to kolejność będzie odwrotna – bo taka jest to już kolej rzeczy… Najpierw musi się pojawić co najmniej projekt (no założenia choćby nawet) ustawy budżetowej i dalej w konsekwencji mogą się pojawić „szczegóły podwyżek”, które będą owszem i „rozpisane”, ale właśnie w szczególności poprzez ustawę zmieniającą ustawę Karta Nauczyciela.
Jest jeszcze taki skromny punkt czwarty. „Zaczynamy od 2018 roku […]. To są bardzo duże pieniądze, bo to pieniądze do subwencji oświatowej” - powiedziała pani minister. Iście szatańsko manipulacyjna implikacja - …to będą „bardzo duże pieniądze” (na te podwyżki?), bo „to pieniądze do subwencji oświatowej”; równie dobrze można by twierdzić na przykład tak: …to będą „bardzo duże pieniądze”, bo „to pieniądze wydrukowane w nowych banknotach o nominale 500 zł”…
I jeszcze to (a to już dowód innych blankietowych dyletancji): "Reforma i wdrażanie reformy edukacji przebiega prawidłowo, zgodnie z planem i harmonogramem" - mówiła minister Zalewska; "[...] subwencja oświatowa na rok 2017 uwzględnia wszystkie już zmiany, łącznie z siódmą klasą, szkołą branżową, doradztwem zawodowym [...]". A że jest inaczej, skutecznie i zrozumiale jest to dowodzone na przykład w kolejnych artykułach prezentowanych w serwisie wprost nazywającym rzecz „oszustwem” (). Moim zdaniem „oszukujący” nie pojmują, że „oszukują” (tu: doskonała puenta)().
No i gdzie tu informacja o przyszłych losach art. 30a? Z tym art. 30a to będzie „jakiś chytry plan”.
Tymczasową (dziś już nie wiadomo w jakim sensie i znaczeniu) odpowiedzią jest konsekwencja obowiązywania art. 30 ust. 3 oraz ust. 8 w powiązaniu właśnie z art. 30a. Pisząc krótko: w roku 2017 średnie wynagrodzenie obowiązuje tak, jak stanowi się to w ust. 3 art. 30; a w terminie do 20 stycznia roku 2018 organ prowadzący szkołę przeprowadza analizę poniesionych w roku 2017 wydatków na wynagrodzenia nauczycieli.
Czy można ten stan prawny jakoś wstecznie zmienić, przenicować, powikłać, okatrupić,…? Owszem, od jakiegoś czasu jest to już możliwe – istnieje obecnie permanentny stan udowadniania (co jest spektakularnym osiągnięciem dowodzących), że nikt nie jest skazany na umiejętność czytania ze zrozumieniem obowiązujących przepisów prawa.
A i te komentarze wydają się być już dla dowodzących (w znaczeniu czynienia dowodów swych wywodów) zbędne:
Na zakończenie wypada mi tylko jeszcze raz zacytować Senekę: „Jeżeli twe czyny są szlachetne, niech wiedzą o nich wszyscy; jeżeli podłe, to cóż z tego, że nikt o nich nie wie, skoro wiesz ty sam? Żal mi cię, jeśli lekceważysz takiego świadka!”
Krzysztof Sługocki, 28.04.2017 |